Lechia Gdańsk wygrywa w debiucie trenera Johna Carvera


W meczu dwóch najsłabszych drużyn PKO BP Ekstraklasy górą okazała się Lechia Gdańsk

7 grudnia 2024 Lechia Gdańsk wygrywa w debiucie trenera Johna Carvera
Piotr Matusewicz / PressFocus

Do ostatniej kolejki ligowej w tym roku Lechia Gdańsk przystępowała z nowym trenerem na ławce. John Carver nie mógł sobie wymarzyć na starcie lepszego rywala, bo nad morze zawitała najsłabsza drużyna w tabeli, czyli Śląsk Wrocław. Gospodarze nie byli jednak w mocno lepszej sytuacji, bo wyprzedzali zaprzyjaźniony klub zaledwie o punkt. Lechia zdołała tym razem wykorzystać fakt, że rywalowi źle gra się na wyjazdach i wygrała skromnie 1:0. To chociaż połowicznie poprawiło humory drużynie na zakończenie tej fatalnej jesieni.


Udostępnij na Udostępnij na


Sobotnie popołudnie przyniosło nam starcie dwóch najgorszych drużyn w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy. Do Gdańska zawitał ostatni w tabeli Śląsk Wrocław, który dodatkowo na wyjazdach stał się niedawno najgorszą drużyną w lidze. W obu drużynach sytuacja jest, łagodnie mówiąc, niezbyt ciekawa nie tylko w kwestiach czysto sportowych. W środku tygodnia nad morzem na moment zawrzało. Poza pierwszą konferencją nowego trenera Johna Carvera, pojawiły się także informacje o rozwiązaniu z winy klubu kontraktu przez Conrado. Klub długo nie czekał z reakcją i w specjalnym komunikacie zaprzeczył tym doniesieniom, twierdząc, że umowa Brazylijczyka z klubem nadal jest ważna.

Śląsk Wrocław za to na mecz wyjazdowy udał się bez formalnie pierwszego trenera Marcina Dymkowskiego. Wedle wielu doniesień doszło do sprzeczki z współpracującym z nim Michałem Hetelem, ale klub za wszelką cenę chciał ucinać te informacje, zasłaniając się chorobą Dymkowskiego. Według tamtejszych dziennikarzy 43-latek miał nawet zrezygnować z pracy w Śląsku.

Sytuacja w obu zaprzyjaźnionych klubach to dobry materiał na dwa długie artykuły, ale w sobotę kibiców interesował jednak bezpośredni mecz. W lepszych humorach finalnie byli fani Lechii Gdańsk, gdyż to ich drużyna triumfowała w tym starciu. Miejsca w tabeli to nie zmieniło, ale może uda się dzięki temu zbliżyć po tej kolejce do bezpiecznej strefy.

Mizeria z jednym golem

Skoro spotkała się przedostatnia z ostatnią drużyną w tabeli ligowej, to trudno było oczekiwać fajerwerków. Na taki stan rzeczy idealnie byli przygotowani kibice z trybuny dopingowej, bo zdołali zabrać na ten mecz własne fajerwerki i odpalić je w drugiej części spotkania. Nie zaburzyło to jednak na długo spotkania, za to nieco pobudziło wszystkich kibiców i zapewne kilku piłkarzy przebywających na murawie. Z racji meczu przyjaźni było wiadome, że obie strony coś specjalnego na takie spotkanie przygotują.

Trzeba jednak zaznaczyć, że Lechia Gdańsk przed przerwą miewała przebłyski ciekawej gry i jedna taka akcja przyniosła im zwycięskiego gola. Fantastycznym zrywem na prawej stronie boiska popisał się bardzo aktywny Dominik Piła, który idealnie obsłużył Bogdana Wjunnyka. Ukraiński napastnik strzelił tym samym swojego czwartego gola w tym sezonie, a drugi raz decydującego o trzech punktach. Pierwszy raz uczynił to we wrześniu w Zabrzu, gdzie trafił na 3:1, czego Górnik już nie zdołał odrobić.

Po tym zwycięstwie Lechia Gdańsk kończy rok z 14 punktami na koncie i nadal na 17. miejscu w tabeli. Trwająca kolejka wyjaśni jednak, czy strata do bezpiecznego miejsca będzie trzypunktowa, czy większa. Na pewno trzeba mocno szanować te trzy punkty, szczególnie z drużyną, z którą szykuje się walka wiosną o utrzymanie.

Bezzębny Śląsk Wrocław

Wspomnieć nieco więcej należy o drużynie rywala. Wrocławianie od czasu zwolnienia Jacka Magiery nie wygrali żadnego spotkania i tylko z Jagiellonią Białystok zdołali zdobyć jeden punkt. W tym czasie kilka dni przed meczem w Gdańsku odpadli także z Pucharu Polski. Duet trenerski Marcin Dymkowski i Michał Hetel… chociaż jak wspominaliśmy wyżej – nie wiadomo, czy nadal taki duet się utrzyma – na razie nie wprowadzili nic innowacyjnego do gry drużyny. Dosadnie było to widoczne właśnie w Gdańsku, gdzie przecież w teorii przeciwnik nie należał do najmocniejszych.

Można było odnieść wrażenie, że gdyby ten mecz z Lechią trwał jeszcze kolejne 90 minut, to i tak Śląsk nie zdołałby strzelić wyrównującego gola. Brakowało im argumentów w ofensywie, a najlepsza stworzona sytuacja w pierwszej połowie powstawała z kontry po rzucie rożnym rywala. Jeżeli nie uda się zapunktować w sobotnim zaległym meczu z Radomiakiem, to sytuacja stanie się gorzej niż krytyczna.

Były trener zaznaczył swoją obecność na meczu

Wspominaliśmy już o trybunie dopingowej i jeszcze na moment do niej wrócimy. Tuż po starcie drugiej części spotkania na stadionie rozlegało się skandowanie nazwiska zwolnionego niedawno Szymona Grabowskiego i jak się okazało, nie było to przypadkowe. Były trener Lechii Gdańsk pojawił się na podeście tzw. „gniazdowego”, gdzie najpierw przemówił do kibiców, a potem przez moment prowadził doping.

Takie wydarzenia są na pewno bardzo miłe i warte podkreślenia. Udowodniło to przywiązanie do trenera, który niedawno w świetnym stylu wprowadził drużynę do PKO BP Ekstraklasy. Szymon Grabowski też wielokrotnie w superlatywach wypowiadał się o kibicach i tu widać ewidentnie, że ta społeczność zostanie w jego sercu. Lechia Gdańsk, a dokładniej jej kibice, też na pewno zawsze będą trenera dobrze wspominać. Wszyscy dobrze wiedzą, w jakich warunkach przyszło mu pracować w bieżącym sezonie.

Lechia Gdańsk z taką kadrą wiele nie ugra

Być może obecna drużyna potrzebowała jakiegoś nowego bodźca w postaci nowego trenera, ale na pewno takich wniosków nie można wysnuć po jednym rozegranym meczu pod wodzą Johna Carvera. Faktem jest jednak to, że zimą w klubie muszą mocno skupić się na oknie transferowym, by nadrobić to, co zostało niedopracowane latem. Patrząc na całą jesień, dosyć ciekawie wyglądają słowa Jakuba Chodorowskiego, oceniającego poprzednie okno na szkolną czwórkę.

Zdecydowanie w tej drużynie brak głębi, a do tego dochodzą zawodnicy, którym wygasają latem kontrakty. Wśród nich są między innymi Maksym Chłań i Dominik Piła, czyli kluczowi zawodnicy zespołu. Jeżeli nie dojdzie do konkretów, to już zimą będą mogli negocjować kontrakty z innymi klubami i kto wie, czy nie odejdą od razu bez czekania do lipca.

***

Lechia Gdańsk nadal jest w sytuacji beznadziejnej i trudno rokować, jak to będzie wyglądało po przerwie zimowej. Jakości w tej podstawowej jedenastce na pewno nie brakuje, ale bez zwiększenia głębi składu i wyczyszczenia głów trudno będzie osiągnąć postawiony cel, jakim jest utrzymanie. Tylko czy na wzmocnienia pojawią się odpowiednie finanse? To też kluczowa sprawa, z którą nadal klub się boryka. Paolo Urfer stracił zaufanie u kibiców i trudno się temu dziwić.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze